Zanim dostaliśmy się do celu, to oczywiście przeszliśmy wielką "ruską" procedurę na granicy. Deklaracje -kontrole -kolejki i oczekiwanie na odprawę -ot taka rzeczywistość. Przejście graniczne Estonia/Rosja było w miejscowości Narva.
Do Petera dojechaliśmy po godzinie 14 czasu miejscowego.
Niebawem przyjechał po nas kolega i zawiózł do siebie, gdzie mieliśmy bazę wycieczkową :-)
Szybki prysznic, coś na ząb i w miasto. Dostaliśmy instrukcje od Tomka, gdzie co i jak - i w drogę...:-)
Tego dnia odwiedziliśmy Kazanski Sobor oraz Spas-na-krowi, do której to już nie kupiliśmy biletów bo zrobiło się za późno. Postanowiliśmy odwiedzić tę Cerkiew jutro.
Kazanski Sobor, to taka duża, majestatyczna budowla, z 96 kolumnami, wydająca się na ponurą. Pewien nastrój, cisza, mało światła, mnóstwo palących się świec i świeczek, pozwala oddać się swoim modlitwom...
Potem pojechaliśmy na Plac Sienny, celem zobaczenia miejsca twórczości Dostojewskiego i akcji "Zbrodni i kary". Daria spełniła swoje pragnienie bycia prawie w centrum wydarzeń :-)) Na placu spróbowaliśmy jakiegoś rosyjskiego jedzonka i napitków. Następnie udaliśmy się do metra i pojeździliśmy tu i ówdzie :-)
Petersburg to wielkie miasto. Pełno samochodów, chaos na ulicach, kierowcy nie stosują się do zasad ruchu, piesi wpadają na siebie, ogromne korki, gorsze ulice niż w Warszawie, trochę nieładu architektonicznego, na każdym kroku banki, sklepy i knajpki - po prostu -wielka metropolia...
Do domu wracaliśmy późno, ale powiem tak - straciliśmy poczucie czasu, gdyż około godz 00, było tak jasno, że nie czuliśmy która to godzina.
Po północy miasto wyglądało tak mniej więcej jak u nas po 20. Fajny półmrok, pełno ludzi, samochodów, prawie jak w dzień...:-)))
Nie wiem czy będę wstawiał zdjęcia na bieżąco. Postaram się, ale nie obiecuję :-)) Gwarantuje, że po powrocie zrobię to na pewno.
Na jutrzejszy, piątkowy wieczór zaplanowaliśmy nocną wycieczkę na Newę i oglądanie podnoszonych mostów....albo sobotni wieczór. Zobaczymy jak sytuacje się potoczą...