W Warszawie byliśmy o godz 17.40 -cali -zdrowi -szczęśliwi....;-)))))))))))
Nasze oklejone tasmą, ciężkie (szczególnie mój) plecaki, chyba wzbudziły zainteresowanie Służby Celnej.
Przechodząc bramką "nic do oclenia", zostalismy zatrzymani do kontroli. Mieliśmy tam sporo butelek naszej ulubionej "ryżówki", a można tylko dwie na głowę. Zapytał celnik, co to za butelki, powiedzielismy, że to chinskie wino i piwo, o wódce nic. Nie zdecydował się wtedy na otwarcie plecaków. No i mamy w domach te chińskie napoje... :-))